W pracy architekta jest coraz mniej kreatywności. Staramy się o nią walczyć, ale muszę przyznać, że nie jest to łatwe. W cenie jest maksymalizacja powierzchni, dbałość o koszty inwestycji i certyfikacja. Piękno architektury oddala się gdzieś na koniec tej listy – mówi Agnieszka Kalinowska-Sołtys – dyrektor w pracowni APA Wojciechowski Architekci.
Nazwa Państwa firmy bardzo często pojawia się kontekście spotkań, wydarzeń i realizacji związanych z projektowaniem ekologicznym. Czy to przypadek czy też przemyślana strategia ?
Nasze kontakty z „zieloną architekturą” rozpoczęły się jakieś 7-8 lat temu dzięki inicjatywie Amerykanina Michaela Gifforda, który u nas pracuje i który już wtedy powiedział nam, że certyfikacja jest w Stanach bardzo popularna i w najbliższym czasie ten trend pewnie stanie się ważny także i w Polsce. I te prognozy się sprawdziły – od 4 lat certyfikacja jest już właściwie standardem przy realizacji budynków komercyjnych – biurowców i centrów handlowych. Klienci wręcz wpisują od razu do umowy poziom certyfikatu, którego oczekują. Certyfikacja, taka jak BREEAM czy LEED, stała się prawdziwym, twardym biznesem, powiązanym z wtórnym obrotem nieruchomości na rynku.
To znaczy, że klienci oczekują od Państwa gwarancji przyznania certyfikatu ?
O tym decyduje instytucja certyfikująca, a więc trudno żebyśmy się do tego zobowiązywali. Tego rodzaju zapis w umowie jest raczej rodzajem deklaracji, aniżeli zobowiązania. My jako projektanci wykorzystujemy swoją wiedzę i doświadczenie z zakresu certyfikacji tak aby zwiększyć szanse projektu, a potem inwestycji, na uzyskanie jak najwyższego poziomu certyfikacji przy relatywnie niskich nakładach finansowych.
Czy robicie Państwo certyfikację samodzielnie czy też korzystacie z firm doradczych ?
Wprawdzie mamy na pokładzie specjalistów, którzy mogliby to robić, ale nie chcemy rozwijać firmy w tym kierunku. Nasi specjaliści raczej zajmują się szkoleniem pracowników po to, żeby architekci wiedzieli o czym rozmawiają z klientami i branżystami. Potrafią doradzić jaką wybrać strategię, w którą stronę pociągnąć projekt aby szukać dodatkowych punktów. Samą certyfikacją zajmują się konsultanci zewnętrzni. To oni koordynują prace nad dodatkowymi symulacjami, przeprowadzają niezbędne obliczenia i kompletują dokumentacje niezbędną do uzyskania certyfikatu . Z konsultantem w zakresie certyfikacji współpracujemy zresztą już od bardzo wczesnego etapu projektu, nawet na poziomie wczesnej koncepcji.
A więc stosujecie Państwo projektowanie zintegrowane ?
Im wcześniej zaplanujemy pewne działania, tym łatwiej będzie je nam później wprowadzać w życie. Kiedyś projektowanie odbywało się tak, że przychodził inwestor i mówił, że chce taki, a taki budynek. Architekt rysował tak, aby spełnić minimum wymagań prawych i pilnował założonego budżetu, a następnie oddawał materiał do konstruktora oraz instalatora. Czasami projekt wracał, bo okazywało się, że są za małe szachty czy problemy konstrukcyjne. Poprawialiśmy, konstruktor oraz instalator przeliczali i dokumentacja szła na budowę. Teraz wygląda to inaczej. Projekty są bardziej skomplikowane a Certyfikaty zmuszają, żeby przy jednym stole od początku pracowali ze sobą nie tylko architekci i branżowcy, ale także inwestor, wykonawca, zarządca budynku, przyszły użytkownik, dostawcy itd. Dzięki temu możemy wypracować takie rozwiązania, które będą tańsze i wygodniejsze w eksploatacji. Przede wszystkim kiedyś myślało się tylko o projekcie i postawieniu budynku, a zupełnie nie analizowano co będzie się działo dalej, jakie będą długoterminowe konsekwencje jego powstania. Obecnie już w trakcie projektowania zastanawiamy się nad tym na ile lat planujemy jego cykl życia – 30, 60 czy 100 lat. I to ma bezpośredni wpływ na wybory materiałowe.
Weźmy jako przykład zastosowanie paneli aluminiowych na fasadzie. Gdy zdecydujemy się na takie rozwiązanie trzeba od razu myśleć o tym, jak długo można ich używać. Jeśli chcemy je zastosować w budynku, którego cykl życia określa się na 60 lat, to będziemy musieli rozważyć czy w tym czasie jest konieczne wymienianie ich na nowe, malowanie? Czy zużyte lub uszkodzone panele wymienić czyli zdjąć, wyrzucić na śmietnik lub zutylizować oraz zakupić nowe, a może naprawić? Ta praca wiąże się oczywiście z kosztami. Podobnie z sufitami podwieszanymi we wnętrzach. Już na wstępie trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, co zrobić po ich wymianie po około 10-20 latach. Czy trzeba będzie je wyrzucić czy też można je będzie oddać do recyklingu a odzyskane surowce użyć ponownie? To są pytania, na które musimy sobie odpowiedzieć już na początku procesu planowania.
Za takie rozwiązania otrzymuje się punkty w procesie certyfikacji ?
Tak. Cykl życia i jego koszty mają ogromny wpływ na dobór materiałów budowlanych. Kiedyś właściwie jedynym kryterium była estetyka, dzisiaj tych czynników jest zdecydowanie więcej. Odpowiednie decyzje przekładają się na punkty w certyfikacji, a co za tym idzie tez na oszczędności finansowe związane z eksploatacją budynku.
Czy stopień utechnicznienia budynków szczególnie w zakresie instalacji nie jest dzisiaj problemem dla architektów ?
Myślę, że potrzeba po prostu wiedzy. Projektanci muszą się interesować tym, co dzieje się poza wąsko rozumianą architekturą. Klasycznym przykładem są serwerownie które wydzielają mnóstwo ciepła i które przez większość czasu trzeba chłodzić. Jeśli w budynku mamy przestrzenie, które z kolei trzeba ogrzewać to dlaczego nie zastosować wymiany ciepła pomiędzy tymi pomieszczeniami po to, żeby niepotrzebnie nie tracić energii na uruchomienie procesów, które są ze sobą komplementarne. Sam architekt, konstruktor, instalator nie wpadnie jednak na ten pomysł i dlatego potrzebne jest projektowanie zintegrowane. Ono daje szansę na grupowe dochodzenie do optymalnych rozwiązań. Projektowanie zintegrowane zaczyna się zazwyczaj 2-3 dniowymi warsztatami w trakcie których przedstawiciele różnych specjalności uczą się nawzajem od siebie. Ostatnio np. bardzo pouczające było dla nas spotkanie z zarządcą bardzo dużej galerii handlowej w Warszawie. Okazało się, że miesięczne rachunki za prąd w takim obiekcie wynoszą około 800 tys. złotych. Już zaoszczędzenie 10 procent tej kwoty daje niezwykłe efekty. A można znacznie więcej. Nic dziwnego zatem, że padają pytania o to.
I to są pytania zadawane architektom ?
Tak, my zwykle podpisujemy umowę na koordynację całego projektu i odpowiadamy za większość rozwiązań. Stąd nie wszyscy projektanci u nas tylko rysują. Mamy specjalistów od rozwiązań technicznych, od elewacji czy od architektury krajobrazu. Są też osoby, które zajmują się tylko pisaniem specyfikacji czy opisów do projektów, gdzie potrzebna jest bardzo specjalistyczna wiedza techniczna. Na przykład kiedy projektujemy wnętrza to staramy się pokazać jakość rozwiązań poprzez określenia standardu wykończenia oraz parametrów, które spełniają produkty na Polskim rynku. Mamy w pracowni wyspecjalizowane osoby, które praktycznie cały czas tylko tym się zajmują. Szkolą się, szukają na rynku nowinek i ciekawych rozwiązań. Klienci oczekują skutecznych rozwiązań z jednej ręki. I musimy się do tego dostosowywać.
Czy stosujecie Państwo do tego BIM ?
Przejście na myślenie parametryczne jest bardzo pomocne. Od kilku lat wdrażamy u siebie jeden z systemów i muszę powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni. Wprawdzie nie jest łatwo „przesadzić” 80 osób na tę nową platformę, ale krok po kroku to się udaje. W tej chwili kończymy w tej technologii dwa projekty. Może nie daje to nam bezpośrednich korzyści finansowych, ale na pewno łatwiejsze jest rysowanie i odnotowujemy znacznie mniej kolizji. Najbardziej istotne są połączenia z innymi branżami i wzajemne ich koordynowanie. W modelu 3d wszystko jest widoczne jak na dłoni. Utworzony model parametryczny można wykorzystać do wielu symulacji komputerowych. Modelowanie energetyczne pozwala na przykład na bardzo precyzyjne określenie potrzeb energetycznych budynku, co ułatwia zamówienie przyłącza o zoptymalizowanej mocy.
Czy inwestorzy oczekują modeli 3d budynków ?
Jest to na razie rzadkie. To jest zresztą bardzo indywidualne. Z tego co wiem, firma Skanska standardowo wymaga, aby przygotowanie projektu było w modelu 3d i oni rozumieją zalety tej technologii. Pozostali bardzo różnie. Nie ma jeszcze na rynku Polskim pełnej świadomości i rozbudzonych potrzeb. Poza tym niewielu inwestorów jednocześnie buduje oraz zarządza budynkami. Większość koncentruje się na tym, żeby szybko coś postawić i sprzedać np.: funduszom inwestycyjnym.
Czy utechnicznienie architektury, optymalizacja budynków pod względem energetycznym oraz ekologicznym wpływa negatywnie na jej wymiar twórczy? Czy to nie powoduje homogenizacji projektów?
Ma to w pewnym stopniu negatywne oddziaływanie. Z czynników komercyjnych największy wpływ na architekturę ma maksymalizacja powierzchni użytkowej budynku. Inwestor chce w ramach przepisów „wycisnąć” z działki jak najwięcej, żeby zrekompensować wydatki i to ogranicza użycie pewnych środków architektonicznych. Oprócz tego oczywiście instalacje, które mają swoje wymogi oraz budżet – to są główne trzy czynniki, które ograniczają architektów. Na pewno jest teraz mniej kreatywności w pracy architekta. W coraz większym stopniu jest to poszukiwanie kompromisów pomiędzy przepisami, budżetem i wymogami ekologicznymi certyfikacji. Nie poddajemy się jednak i walczymy. Im więcej wiedzy, tym jest to łatwiejsze. Dlatego stawiamy na ciągłą edukację, żeby umieć spełnić potrzeby inwestora, a przy okazji także przemycić też gdzieś kreatywność. Każdy architekt ma w końcu takie ambicje – to przecież istota tego zawodu. Trzeba przyznać, że jest to niezwykle trudne.
A jak wygląda sprawa z mieszkaniówką ? W tej sferze ekologia się nie przebija ?
My jako firma nie mieliśmy jeszcze takich zapytań i chyba na naszym rynku zainteresowanie jest jeszcze bardzo małe. W tej sferze kluczowe są rządowe programy dopłat do inwestycji. Przysłowiowy Kowalski, który bierze kredyt na 30 lat nie zdecyduje się na koszty budowy wyższe o kilka procent, jeśli nie ma gwarancji, że te wydatki mu się zwrócą . Wszystkie wyliczenia są dla niego nieprzejrzyste i zazwyczaj nie ma pełnego zaufania do sprzedającego, że kalkulacje rzeczywiście się potwierdzą i dodatkowe koszty inwestycyjne przełożą się później na koszty eksploatacji. Potrzeba wielu lat, żebyśmy w tej sferze mogli osiągnąć poziom Skandynawii na przykład.
A urbanistyka ekologiczna ?
To jest nowy temat w dziedzinie certyfikacji. W Polsce na razie jest to raczej na poziomie dyskusji akademickich. Mam jednak nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będziemy mieli szanse na oglądanie takich realizacji również w naszym kraju. Przykładem może być planowane miasteczko Siewierz przez firmę TUP Property S.A.
Jak będzie wyglądał rozwój APA Wojciechowski w przyszłości ?
Jesteśmy skoncentrowani głównie na obsłudze rynku komercyjnego i chcemy, żeby tak było dalej. Próbujemy czasami startować w konkursach ale nie jest to podstawą naszego rozwoju. Raczej chodzi o to by nasi architekci mieli chwilę kreatywnego oddechu. Robimy to rzadko, bo jednak podstawą jest praca nad bieżącymi tematami, aby w pełni usatysfakcjonować naszych klientów. Dzięki temu mamy stałe portfolio inwestorów, którzy do nas wracają. To pozwala nam na stabilny rozwój.
Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiał: Krzysztof Sołoducha
Rozmowa jest częścią projektu WARSAW BUILD BUSINESS TALKS – serii wywiadów powiązanych z warszawskimi targami Warsaw Build 2014.